"Moczar nas ochrzaniał, że nic nie rozumiemy" - relacja Tadeusza Belerskiego
Tadeusz Belerski – to pochodzący z Bydgoszczy dziennikarz, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Od kilku lat odkrywa swoje żydowskie korzenie: prowadzi kwerendy historyczne, odnalazł krewnych w Izraelu, uczy się języka hebrajskiego. Poniżej jego wspomnienia z Marca '68.
"W pewnym momencie zaczęły się ukazywać ulotki i napisy, że 8 marca będzie wiec przed Pałacem Kazimierzowskim na Uniwersytecie Warszawskim. Poszedłem na ten wiec i pamiętam, jak biegał tam ówczesny docent, później profesor Maciszewski, świetny historyk, ale jako człowiek to różnie go oceniają. On latał z tubą i krzyczał, że ten wiec jest zabroniony. Nikt go oczywiście nie słuchał.
Dużo ludzi tam było. Przeszliśmy pod Pałac Kazimierzowski i w pewnym momencie nagle się objawili jacyś ludzie. Otoczyli studentów. Pamiętam postać jakąś dowodzącą w płaszczu skórzanym. W pewnym momencie ktoś krzyknął: „studenci siadają”. Myśmy usiedli, a naokoło nas stali ci smętni panowie. Wszystko to bezpieka była, jak się okazało. Później wyszedł prorektor Rybicki i też mówił, że tutaj nie ma żadnej zgody na wiec, ani nie ma żadnej bezpieki. To mu pokazaliśmy tych panów.
Zaczęła się w pewnym momencie akcja wyciągania ludzi bocznymi bramami. Jeszcze wcześniej wjechały autokary - niby z robotnikami. No i wtedy zaczęła się już naprawdę akcja. Normalna bijatyka, w której uczestniczyłem. Byłem wtedy sportowcem i zadziorny byłem zawsze. Żeśmy się tłukli z nimi, ale oni nas zepchnęli na dół. Tam taka skarpa jest na uniwersytecie i stamtąd żeśmy zwiewali. Tak wyglądał pierwszy dzień.
Wcześniej jeszcze chodziły po uniwersytecie takie listy. Namawiano nas, żeby je podpisywać - to były protesty przeciwko zdjęciu Dziadów ze sceny teatru. No i koledzy się podpisywali, ja pamiętam, że się nie podpisałem, mówiąc mojemu koledze, że i tak pójdzie pierw do bezpieki rozszyfrować, kto się podpisał. Mój ojciec zawsze mówił: „Nic nie podpisuj”.
Kolejne dni. Wiec na Politechnice. Pamiętam aulę Politechniki pełną studentów, okrzyki o kłamstwach, bo oczywiście opisali nas w gazetach jako warchołów, łobuzów. Przed Politechniką paliliśmy te gazety i okrzyki były, że tylko „Świerszczyk” nie kłamie. A „Świerszczyk” to była taka gazetka dla dzieci.
No i znowu ruszył tłum studentów i na placu oczywiście zaatakowała nas milicja. Pamiętam, że się chowaliśmy w takim sklepie „1001 Drobiazgów” niedaleko Nowogrodzkiej. Panie sprzedawczynie schowały nas na zapleczu.
Trzeciego dnia, jak myśmy się tłukli przed Uniwersytetem Warszawskim i kolumna milicji maszerowała Nowym Światem, to żeśmy się chowali po bramach. Jeden kolega złapał takiego małego na końcu milicjanta i tam żeśmy mu manto sprawili.
Innym razem też nas tam gdzieś ganiali. Żeśmy wpadli do mieszkania w centrum Warszawy, tam przy Placu Zbawiciela. Oburzeni, że tłuką wszystkich, bo tłukli wszystkich po kolei, jak już lecieli. Jak ktoś szedł spokojnie, też dostał pałą. I w tym mieszkaniu natknęliśmy się na samego Moczara! Strasznie nas ochrzaniał, że my nic nie rozumiemy, co my robimy i tak dalej. Po tym wszystkim myśleliśmy, że nas wszystkich pozamykać każe, ale jakoś się udało.
Na koniec dnia poszliśmy do knajpy na piwo i nas tam jacyś faceci zaczepili, podobno robotnicy - tak mówili, że są robotnikami. Pokazywali jakieś legitymacje z Fabryki Samochodów Osobowych i - pamiętam jak dziś - mówili: „Przestańcie robić szum o te Dziady, tylko zróbcie ulotek, nam dajcie, że kiełbasa droga, mięso drogie, to my to rozrzucimy w zakładzie.” Pamiętam tę rozmowę. To były takie kontakty z klasą robotniczą wtedy moje.
Nie miałem związku ze środowiskiem żydowskim, nie wiedziałem, że jestem Żydem i nie uważano mnie za Żyda - tak mi się wydaje. Dla mnie na przykład Dworzec Gdański jako symbol wyjazdu nie istniał. Ja się dowiedziałem wiele lat później o tym, że stamtąd Żydów wywalali".
***
Na podstawie wywiadu z Tadeuszem Belerskim zrealizowanym 24.08.2015 r. do kolekcji historii mówionej Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Wywiad: Lizy Mostowski. Opracowanie: Joanna Król.
Mecenas
Współorganizator: