Mir zenen do

19 kwietnia 1943 roku Żydzi z warszawskiego getta pod wodzą Mordechaja Anielewicza ruszyli do powstania.
Pewnie inni mają wyższe kwalifikacje, by mówić o tym wydarzeniu, heroicznym powstaniu w getcie warszawskim, pierwszym powstaniu w całej okupowanej przez Niemców Europie, niż ja.
Gdy mój ojciec rzeźbiarz Nathan Rapoport dowiedział się o powstaniu w getcie warszawskim – a przebywał wtedy w Rosji – zaproponował władzom komunistycznym stworzenie pomnika powstania. Jednak jego projekt uznano wówczas za zbyt "narodowy", czyli zbyt żydowski.
W 1946 roku pojechał do Warszawy i gdy tam zaproponował swój projekt, ten został zaakceptowany. Od tego czasu nie było dla niego nic pilniejszego niż postawienie pomnika na dymiących ruinach getta. Ruszył do Paryża. Miał tylko kilka miesięcy, by wykonać, powiększyć i odlać swoje dzieło w odlewni Rudiera, a następnie zaprezentować je paryskiej prasie przed wysłaniem do Polski.
Płaskorzeźba "Pochód na Zagładę" została wyrzeźbiona z podarowanego przez rząd szwedzki granitu, który pierwotnie architekt Albert Speer zamówił na pomnik chwały Hitlera. 19 kwietnia 1948 roku, pięć lat po powstaniu, do Warszawie na odsłonięcie pomnika przybył ogromny tłum.
"Moje słowa są z kamienia i brązu – milczące, lecz wiecznotrwałe" – Natan Rapoport.
Przez ostatnich 80 lat pomnik ten stał się symbolem powstania. W 1970 roku przed pomnikiem uklęknął Willy Brandt, w 1983 roku papież Jan Paweł II, a także Solidarność i liczni możni tego świata.
Musimy jednak zachować czujność, bo "brzuch bestii jest zawsze płodny" – Bertold Brecht.
Mir zenen do – jesteśmy tu dzięki ofierze bardzo młodych mężczyzn i młodych kobiet.
Nina Wolmark