Rocznica wielkiej akcji likwidacyjnej getta warszawskiego

22 lipca 1942 roku Niemcy poinformowali o rozpoczęciu przesiedlenia "na Wschód" Żydów zamkniętych w warszawskim getcie. W rzeczywistości transporty kierowali do nowo utworzonego obozu zagłady w Treblince, gdzie ofiary zabijali w komorach gazowych. Likwidacja getta warszawskiego była częścią rozpoczętej wiosną tego roku operacji "Reinhardt" mającej na celu wymordowanie wszystkich Żydów zamieszkałych w Generalnym Gubernatorstwie.

Żydzi i Żydówki stłoczeni na Umschlagplatzu w okupowanej Warszawie podczas wielkiej akcji likwidacyjnej.
Copyrights
fot. Żydowski Instytut Historyczny im. Emanuela Ringelbluma
Umschlagplatz, okupowana Warszawa, getto warszawskie, Wielka Akcja Likwidacyjna
Copyrights
fot. Żydowski Instytut Historyczny im. Emanuela Ringelbluma

Podyktowane przez władze niemieckie obwieszczenie o przesiedleniu podpisała warszawska Rada Żydowska (Judenrat), lecz już następnego dnia jej przewodniczący Adam Czerniaków odebrał sobie życie, nie chcąc wykonywać poleceń o wyznaczaniu codziennych kontyngentów wysiedleńców. Prawdopodobnie bezpośrednią przyczyną jego samobójstwa było to, że nie zdołał wyjednać u Niemców wyłączenia z deportacji prowadzonych przez Radę Żydowską sierocińców i innych zakładów dla dzieci. W liście pożegnalnym napisał:

"Żądają ode mnie, bym własnymi rękami zabijał dzieci mego narodu. Nie pozostaje mi nic innego, jak umrzeć".

Początkowo warszawscy Żydzi nie wiedzieli, co ich czeka. Chociaż w poprzednich miesiącach dochodziły wieści o likwidacji mniejszych gett na prowincji i ośrodkach zagłady w Chełmnie, Bełżcu i Sobiborze, zagłada 380-tysięcznego skupiska Żydów, jakim była Warszawa, wydawała się niewyobrażalna. Nie do wszystkich zresztą te wiadomości dotarły, a nazwa Treblinka kojarzyła się przede wszystkim z funkcjonującym od 1940 roku w pobliżu tej wsi karnym obozem pracy. Krążyły różne pogłoski o miejscu przeznaczenia i o tym, jaka część więźniów getta ma być przesiedlona "na Wschód".

Zamieszczone w obwieszczeniu o wysiedleniu zalecenie, by zabrać ze sobą prowiant na trzy dni sugerowało, że chodzi o podróż do nowego miejsca zatrudnienia. Jedzenia zresztą w getcie bardzo brakowało, bo z chwilą rozpoczęcia deportacji codzienne życie getta zostało sparaliżowane – ustał handel i szmugiel ze "strony aryjskiej". Pewna liczba osób zgłosiła się więc na wyjazd dobrowolnie, skuszona ogłoszoną w końcu lipca obietnicą przydziału żywności na drogę (3 kg chleba i 1 kg marmolady). Niektórzy chcieli dołączyć do wcześniej wysiedlonych członków rodziny. Wolno było zabrać ze sobą 15 kg bagażu oraz posiadane pieniądze i kosztowności, które w ten sposób wpadały w ręce niemieckich katów. Pierwszego dnia tzw. wielkiej akcji (Grossaktion Warschau), 22 lipca, wywieziono 6250 osób.

Dzień w dzień z Warszawy odchodziły do Treblinki transporty liczące 5-7, a czasem nawet 10 tysięcy osób. Symbolem zagłady warszawskiego getta stał się plac przeładunkowy przy ul. Stawki, tzw. Umschlagplatz, gdzie w koszmarnych warunkach przetrzymywano Żydów przed załadunkiem do bydlęcych wagonów. Niemcy i ich pomocnicy systematycznie blokowali kolejne domy. Zamykano bramę, mieszkańców gromadzono na podwórzu i przeprowadzano selekcję. Tych, którzy nie mogli się wylegitymować zaświadczeniami o pracy w niemieckich warsztatach (tzw. szopach) lub instytucjach podległych Judenratowi, pędzono na Umschlagplatz. Często i takie dokumenty były ignorowane, a reguły określające, kto nie podlega wysiedleniu, ciągle się zmieniały (w sierpniu Niemcy zaczęli dokonywać łapanek również w szopach). Nielicznych wybranych mężczyzn (w sumie ok. 11 tysięcy) Niemcy skierowali do obozów pracy. Starcy, chorzy oraz osoby, które usiłowały się ukrywać (łącznie 6-10 tysięcy), były zabijane na miejscu.

Likwidacją getta kierował sam szef sztabu akcji "Reinhardt" Hermann Höffle, który przybył do Warszawy z Lublina ze specjalnym komando złożonym gestapowców i członków oddziałów wartowniczych SS (rekrutowano do nich Litwinów, Łotyszy i Ukraińców – byłych jeńców sowieckich). W wyłapywaniu ludzi do wysiedlenia i formowaniu transportów na Umschlagplatzu niechlubną rolę odegrała Żydowska Służba Porządkowa, będąca bezpośrednim wykonawcą poleceń nadzorujących likwidację getta esesmanów. Żydowscy policjanci stali się w getcie obiektem powszechnej nienawiści, a powstała 28 lipca Żydowska Organizacja Bojowa dokonała 20 sierpnia zamachu na komendanta ŻSP Józefa Szeryńskiego. Na koniec wielkiej akcji ogromna większość żydowskich policjantów i członków ich rodzin podzieliła zresztą los pozostałych Żydów i została wysłana na śmierć do Treblinki.

W sierpniu do Warszawy zaczęły dochodzić wieści o prawdziwym losie wywożonych "na Wschód". Do miasta dotarło kilku uciekinierów z Treblinki. Lecz ucieczka z getta, którego murów strzegła granatowa policja i oddziały pomocnicze SS, była trudna. Ocenia się, że podczas wielkiej akcji na "stronę aryjską" udało się przedostać ok. 8 tysiącom Żydów.

W ciągu dwóch miesięcy, od 22 lipca do 21 września 1942 roku Niemcy deportowali do ośrodka natychmiastowej zagłady w Treblince nie mniej niż 254 tysiące warszawskich Żydów – jedną czwartą przedwojennych mieszkańców stolicy. W tzw. getcie szczątkowym, obejmującym współczesny Muranów, pozostało 35 tysięcy osób, które otrzymały "numerki na życie", potwierdzające zatrudnienie w niemieckich warsztatach, oraz zbliżona liczba żyjących w ukryciu. Ostateczna zagłada getta warszawskiego nastąpiła w maju 1943 roku po stłumieniu przez Niemców powstania kwietniowego.


Czytaj więcej o wielkiej akcji likwidacyjnej na portalu Wirtualny Sztetl →

Maciej Kotański przekazał listy Witolda Barucha z getta warszawskiego do muzeum, zainspirowany zorganizowanym przez Muzeum POLIN w 2018 roku koncertem "Łączy nas pamięć", który odbył się w 75. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim. Częścią koncertu była "Oda do radości" z IX Symfonii Ludwiga van Beethovena, wybrana ze względu to, że do jej wykonania muzycy Żydowskiej Orkiestry Symfonicznej i osiemdziesięcioosobowy Chór Szir potajemnie przygotowywali się w 1942 roku. Próby przerwała wielka akcja likwidacyjna.

Witold Hugo Baruch był skrzypkiem. Urodzony w 1889 roku, muzyczną karierę zaczął jeszcze przed I wojną światową. Po założeniu przez Niemców getta warszawskiego przebywał za jego murami. Był członkiem Żydowskiej Orkiestry Symfonicznej. Żona, Polka niemającą korzeni żydowskich, Zofia Dutkiewicz-Baruch, mieszkała w Grodzisku Mazowieckim. Dzwonili do siebie, słali listy. Zachowało się ich 6, napisanych przez Witolda Barucha. Pięć pochodzi z 1941 roku Szósty list – dramatyczny – pochodzi z lata 1942, kiedy Niemcy rozpoczęli masowe deportacje ludności getta warszawskiego do Treblinki.


Przeczytaj list Witolda Barucha do Zofii Dutkiewicz-Baruch z 28 lipca 1942 roku >>

Zobacz "Listy Witolda Barucha z getta warszawskiego" >>