Proces Adolfa Eichmanna

11 kwietnia 1961 r. przed Sądem Okręgowym w Jerozolimie rozpoczął się proces Adolfa Eichmanna. Podsądny był ważnym funkcjonariuszem niemieckiego aparatu policyjnego z czasów drugiej wojny światowej, zaangażowanym w koordynację procesu zagłady Żydów. Władze Izraela nadały procesowi Eichmanna wymiar swoistego sądu nad Holokaustem.
Od początku kariery w Służbie Bezpieczeństwa SS Eichmann zaczął się specjalizować w problematyce żydowskiej, uczył się nawet hebrajskiego i jidysz. Po aneksji Austrii został wysłany do Wiednia, gdzie stanął na czele urzędu organizującego wymuszoną emigrację Żydów i zajmującego się przejmowaniem ich mienia. Po wybuchu drugiej wojny światowej został kierownikiem referatu B 4 (do spraw żydowskich) w IV Departamencie (tajna policja państwowa – Gestapo) nowo utworzonego Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) i pełnił tę funkcję do końca wojny.
Chociaż formalnie nie zajmował najbardziej eksponowanych stanowisk (w hierarchii służbowej był trzy szczeble poniżej szefa RSHA i cztery szczeble poniżej Himmlera), ze względu na swoją "specjalizację" był doskonale poinformowany o przebiegu Zagłady – m.in. w styczniu 1942 r. towarzyszył Reinhardowi Heydrichowi na konferencji w Wannsee i sporządził jej protokół, trafiały też do niego szczegółowe raporty o mordowaniu Żydów.
Za część zbrodniczych operacji odpowiadał osobiście: koordynował deportację Żydów z Europy zachodniej do obozów zagłady w okupowanej Polsce, a w 1944 r. został wysłany na Węgry, by zorganizować deportację tamtejszych Żydów do Auschwitz. Po wojnie uciekł do Argentyny, gdzie żył pod fałszywym nazwiskiem. W maju 1960 r. izraelski wywiad, dzięki informacjom otrzymanym od niemieckiego prokuratora Fritza Bauera, porwał Eichmanna z Buenos Aires i przetransportował go do Jerozolimy.
Proces przed izraelskim sądem miał dwa cele, nie całkiem ze sobą zgodne. Z jednej strony chodziło o osądzenie Eichmanna za popełnione czyny – a zbrodnie, w których osobiście uczestniczył, z pewnością były wystarczającą podstawą do skazania. Wbrew jednak temu jak go przedstawiano, nie był głównym organizatorem Zagłady. Tymczasem w zamyśle władz Izraela jego proces miał posłużyć jako ważny instrument państwowej polityki historycznej. Prokurator generalny Gideon Hausner i premier Dawid Ben Gurion chcieli przekształcić proces Eichmanna w wielki historyczny sąd nad mordem Żydów. Chodziło im o nakreślenie całościowego obrazu Zagłady, pokazanie światu ogromu cierpień Żydów, a także o opowiedzenie o ich poświęceniu i aktach oporu.
Dlatego aktem oskarżenia, w którego redagowaniu uczestniczył sam Ben Gurion, objęto w zasadzie wszystkie etapy Zagłady. Eichmannowi przypisano główną odpowiedzialność również za zbrodnie, w których bezpośrednio nie uczestniczył ani ich nie organizował, np. masowe egzekucje Żydów na Wschodzie prowadzone przez Einsatzgruppen czy oznaczoną kryptonimem „Reinhard” operację wymordowania Żydów w Generalnym Gubernatorstwie. Było to miejscami prawniczo wątpliwe i przewodniczący sądu Mosze Landau kilkakrotnie zwracał Hausnerowi uwagę, by ściślej trzymał się osobistej roli podsądnego, prokurator zaś luki w materiale dowodowym pokrywał retoryką.
Wyolbrzymienie roli Eichmanna wynikało zarówno z powodów politycznych, jak i z ograniczonej wówczas wiedzy izraelskich ekspertów o mechanizmach Zagłady. Dopiero kolejne dziesięciolecia badań pokazały, że nie była ona ściśle zaplanowaną z góry i centralnie kierowaną operacją, a wiele zbrodniczych działań wynikało z lokalnych inicjatyw niemieckich dowódców, starających się antycypować wolę Himmlera i Hitlera.
Proces w Jerozolimie miał także przyczynić się do konsolidacji społeczeństwa izraelskiego, wzbudzić w Izraelczykach narodową dumę i przekonać ich, że tylko własne, oparte na ideologii syjonistycznej państwo może zapewnić im bezpieczeństwo. Miał wreszcie wstrząsnąć sumieniem świata i służyć budowaniu międzynarodowej sympatii i poparcia dla państwa i narodu żydowskiego. Dla wzmocnienia efektu emocjonalnego postępowanie dowodowe oparto głównie na zeznaniach 120 świadków – ocalonych z Zagłady, którzy opowiadali o okropnościach, jakich doświadczyli.
W ten sposób proces Eichmanna stał się wielkim narodowym seansem terapeutycznym. Przyczynił do odblokowania dyskursu o Zagładzie w samym Izraelu (wcześniej ofiary niemieckich prześladowań najczęściej milczały, wstydząc się tej roli) i budowy międzynarodowej świadomości o popełnionych przez nazistowskie Niemcy zbrodniach na Żydach. Ważną rolę odegrały artykuły Hanny Arendt o procesie, zebrane później w bestsellerowej książce Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła.
Sam podsądny i jego obrońca, niemiecki adwokat Robert Servatius, starali się przedstawić Eichmanna jako zaledwie mały trybik w nazistowskiej machinie biurokratycznej oraz posłusznego wykonawcę rozkazów. Ta linia obrony rzecz jasna nie zyskała uznania. 15 grudnia 1961 r. sąd skazał Eichmanna na śmierć. Po tym jak Sąd Najwyższy utrzymał w mocy wyrok sądu okręgowego, a prezydent Izraela odmówił zastosowania prawa łaski, Eichmann został stracony w nocy z 31 maja na 1 czerwca 1962 r. Jego prochy rozsypano nad wodami Morza Śródziemnego. Egzekucja Eichmanna była jedynym w historii Państwa Izrael przypadkiem zastosowania kary śmierci.
Krzysztof Persak