Stanowisko Dyrektora Muzeum POLIN i Przewodniczącego Zarządu Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny ws. apelu opublikowanego przez "Gazetę Wyborczą"
Dlaczego nie podpiszemy "Apelu o równe standardy w stosowaniu prawa międzynarodowego (Izrael/Palestyna)".
W niedzielę wieczorem (8 grudnia 2024 roku) "Gazeta Wyborcza" opublikowała na swojej stronie internetowej apel dotyczący konfliktu bliskowschodniego. Jego autorki i autorzy zwracają się do polskich władz z żądaniem zajęcia stanowiska w kwestii odpowiedzialności Izraela za domniemane zbrodnie wojenne popełniane w czasie działań wojennych na terenie Izraela i Gazy.
Pytania o to, czy w czasie operacji militarnych żołnierze dopuszczają się wobec cywili nieuzasadnionej przemocy, są zasadne. Można także pytać o to, jak generałowie i politycy odpowiedzialni za cywilną kontrolę nad armią planują jej działania: czy ich decyzje i rozkazy nie naruszają norm, traktatów i prawa międzynarodowego. Wiele państw zaangażowanych we współczesne konflikty zbrojne także mierzyło się z podobnym wyzwaniem. Izrael nie powinien być w tej sprawie traktowany inaczej niż inne kraje – ani lepiej, ani gorzej. W trosce o stan swojej demokracji – po zakończonej (oby jak najszybciej!) wojnie obywatele tego kraju, wolne media i politycy będą musieli się skonfrontować z zarzutami stawianymi przez społeczność międzynarodową oraz instytucje powołane do pilnowania standardów i zobowiązań traktatowych. Mamy zresztą wrażenie, że ten proces już się w Izraelu rozpoczął.
Apelu jednak nie podpiszemy, więcej – uważamy, że jego treść jest dalece niestosowna.
Powodem jest nie tylko jego skrajna jednostronność (autorzy i autorki całkowicie pomijają kwestie masakry cywilów izraelskich dokonaną przez sprawujący rządy w Strefie Gazy Hamas z 7 października 2023 roku oraz długiej historii terroryzmu wymierzonego w mieszkańców Izraela). Tego rodzaju dokumenty rzadko mają jednak wyważony charakter. Za sprawę niedopuszczalną moralnie uważamy przede wszystkim instrumentalne traktowanie Zagłady do opisu wojny Izraela z Hamasem. Kody językowe i nazwisko Edelmana wplecione w treść odezwy wyraźnie sugerują, że dziś nazistami stali się Izraelczycy, a mieszkańcy Gazy – więźniami getta. Nie umniejszając ani trochę ich cierpieniom, nie możemy się na takie porównania zgodzić. Nie idzie tutaj o sakralizację żydowskiego męczeństwa "kosztem" innych narodów i nacji, po prostu obok niewielu analogii widzimy absolutnie fundamentalne różnice. Żałujemy, że autorzy i sygnatariusze apelu ich nie dostrzegają. Tymczasem porządki te wydają się wymieszane w tekście intencjonalnie – co odbiera mu moralną siłę, czyniąc go raczej elementem szerszej, propagandowej narracji, wymierzonej w pamięć o ofiarach Holokaustu, tak ważną dla świata, ale także jednoczącą dziś skrajnie podzielony naród Izraela. Narracja ta jest elementem wojny prowadzonej nie tylko na Bliskim Wschodzie, ale także w Internecie, gazetach, uczelniach, programach telewizyjnych.
Jest także elementem programu terrorystów, którzy 7 października porwali rzecznika żydowsko-palestyńskiego dialogu, Alexa Dancyga, historyka i współpracownika naszego Muzeum. Alex został zamordowany w niewoli.
Zygmunt Stępiński, Dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
Piotr Wiślicki, Przewodniczący Zarządu Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny w Polsce